Autor: Kerstin Gier
Ilość stron: 344
Wydawnictwo: Egmont
Moja ocena: 9/10
Od dawna już planowałam rozpocząć czytanie tej trylogii.
Długo oczekiwałam na ich egzemplarze w bibliotece, a gdy już się pojawiły
wprost oniemiałam z radości. Od razu wypożyczyłam wszystkie trzy. Co prawda
dopiero przeczytałam pierwszą część, ale za chwilkę zabieram się za pozostałe
tomy ;) Przyznam, że z początku nie chciałam się zabierać za literaturę
niemiecką… ja nie wiem, to chyba z babci na mnie przeszło. Na szczęście
przełamałam się i zdusiłam w zarodku to nieładne uprzedzenie, ponieważ naprawdę
są warte przeczytania…
Cała akcja odbywa się w Londynie. Główna bohaterka Gwendolin
od zawsze widzi duchy. Uchodzi przez to za pannę z wybujałą wyobraźnią. Z tego
powodu wyszydza z niej zwłaszcza jej kuzynka – Charlotta, ruda piękność,
najlepsza uczennica, do tego z powołaniem do podróży w czasie…
Czyżby? To dlaczego pewnego dnia to właśnie Gwen osuwa
się grunt pod nogami i ląduje 200 lat wstecz? Data urodzin Gwendolin może być
tylko złudna… Czy aby na pewno to ósmy października? Isaac Newton przecież obliczył, że
posiadaczka genu podróży w czasie urodzi się 7 października… Jaką tajemnicę
skrywa przed nią rodzina? Co się wydarzyło kilka pokoleń temu? Czy to zwykły
przypadek? Pomyłka? Niemożliwe…
Gwendolin ku rozpaczy swojej ciotki i kuzynki wkońcu ląduje
w Gildii. To ona jest Rubinem – ostatnim kamieniem niezbędnym do zamknięcia
kręgu. Teraz to ona musi doprowadzić misję odnalezienia zagubionych kamieni
wraz z Gideonem u boku do końca. Czy jej się to uda? Przecież to Charlotta
przez lata była przygotowywana do podróżowania w czasie… I jak na miłość boską
ma wytrzymać z tym Gideonem… Nie dość, że ma długie włosy, to jeszcze śmie na
każdym kroku z niej drwić. To już przesada…
Na szczęście jest Leaslie, jak zwykle niezawodna
przyjaciółka, która zawsze odnajdzie odpowiedzi na najbardziej nurtujące je
pytania w google’ach.
Kerstin Gier swoją „Trylogią Czasu” zdobyła całe rzesze
fanów w Niemczech. W Polsce również zdobyła popularność, jednakże ja się nieco
rozczarowałam. Po nieprzeciętnie wysokich ocenach na różnorakich portalach
oczekiwałam czegoś naprawdę wybitnego. Zbarakło mi tu takiego hmmm... "poweru"(?), czegoś naprawdę wyjątkowego...
Nie twierdzę jednak, że czas, który spędziłam z tą książką
był zmarnowany! Pomysł na powieść był niesamowity i chyba właśnie tym autorka
urzekła swoich czytelników. W końcu nie każdy łapie się takiego tematu jakim są
podróże w czasie. W zasadzie to nie znalazłam nic co przeszkadzałoby mi w tej
książce. Na brak akcji również nie można narzekać, ponieważ na każdym kroku coś
się dzieje. Z pewnością przeczytam jej następne tomy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytelniku! Jeżeli dobrniesz do końca mojego postu, zostaw po sobie jakiś ślad, komentuj, pytaj, jeżeli jesteś blogerem na pewno odwiedzę Twoją stronę i się odwdzięczę :)
Przy komentowaniu bądź kulturalny i nie spamuj.