poniedziałek, 30 września 2013

"Szklany Tron" Sarah J. Mass - recenzja

Tytuł: "Szklany Tron"
Tytuł oryginału: "Throne of Glass"
Wydawnictwo: Uroboros/ Grupa Wydawnicza Foksal
Data wydania: 25 czerwca 2013
Liczba stron: 520
Moja ocena: 10/10




Oh, siedzę przed komputerem i nie mogę się wręcz otrząsnąć po lekturze, przez którą właśnie przebrnęłam. Mowa tu oczywiście o "Szklanym Tronie". Określenie "przeczytałam" nie oddaje w pełni tego co zrobiłam z tą książką, ja ją po prostu połknęłam, pożarłam i pochłonęłam! Dawno nie zatapiałam się w tak interesującej fabule. Aż nie wiem od czego zacząć...
Dobrze, może w takim razie przybliżę Wam powody dla których po nią sięgnęłam :)



Otóż natknęłam się na nią po raz pierwszy w Internecie, kiedy to szukałam czegoś co zajęłoby mi nadchodzące chłodne wieczorki. Zupełnie przypadkiem więc na forum znalazłam ów tytuł i zpragnęłam się z nią zapoznać. Zapoznanie się to spowodowało, że już tego samego popołudnia spędziłam nieprzespaną noc wraz z książką... oczywiście swój wkład miała w tym również intrygująca szata graficzna... okładka potrafi naprawdę przyciągnąć czytelnika,  a skutki tego, nienasycone wojują mi właśnie w myślach. Chyba popadłam nawet w tak zwanego "kaca książkowgo", ponieważ nie mogę się wziąć teraz za lekturę szkolną...
Po raz pierwszy w życiu z takim zniecierpliwieniem będę czekać na kontynuację serii...

Sarah J. Maas pochodzi z Nowego Jorku, ale obecnie mieszka na kalifornijskiej pustyni. "Szklany Tron" jest pierwszą opublikowaną przez nią powieścią, choć jej twórczość od dawna cieszy się popularnością w Internecie. Sarah zamieszczała tam pierwsze próbki, gdy miała zaledwie szesnaście lat! 



Celaena Saradothien po tragicznej śmierci rodziców wychowywała się pod okiem mistrza zabójcy - Arobynn'a Hamel'a. Dziewczyna codziennie od ósmego roku życia była poddawana rygorystycznym treningom mającym na celu stworzenie z niej cichego zabójcy.  Pewnego jednak dnia, coś poszło niezgodnie z planem, ktoś ją zdradził i w wieku niespełna osiemnastu lat trafiła jako niewolnik do kopalni soli Endovier. Tam każda spędzona chwila była walką o życie. Co chwila chłosta, kopanie soli i znowu chłosta... Cudem Celaena przetrwała rok, skoro średnia życia w kopalni wynosi około miesiąca. Nie wiadomo, czy dziweczyna przetrwałaby kolejny, gdyby nie pojawienie się księcia... Hahaha... tak księcia, już wiem co sobie myślicie. Tylko ów książę przybył z propozycją i to nie taką, która ograniczałaby się tylko do wybrania koloru konia na którym miała zostać wybawiona, a przyszłgo jej życia - albo dalsze kopanie soli, albo udział w śmiertelnym turnieju o wolność... Cóż, trochę odbiega od tradycyjnego wzorca księcia z bajki na białym koniu, nieprawdaż? Chyba nie muszę już pisać jaką to opcje Celanea wybrała...

Wkrótce, pod okiem kapitana Gwardii - Chaol'a przystępuje do katorżniczego treningu, od tego bowiem
zależy jej wolność...

Czy zabójczyni uda się wygrać w trunieju? Czy uda jej się zerwać niewolnicze kajdany? O tym przekonacie się tylko gdy sięgniecie po tę pozycję...


Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie (pozytywne!) i mimo tego, że przyznam szczerze początek niezbyt przypadł mi do gustu, dalsza lektura wprowadziła mnie wręcz w osłupienie. Dlaczego? Z początku irytowała mnie postać głównej bohaterki. Była bardzo arogancka i zuchwała, no ale de-fakto jak ma się zachowywać najsłynniejszy zabójca Adalranu?... :3 Potem jednakże fabuła nam to rekompensuje. Poznajemy nowych bohaterów (głownie księcia Dorian'a i gwardzistę Chaol'a) i tworzy nam się słynny już trójkąt miłosny. Nie przepadam za takimi rozwiązaniami, ale autorce wyszło to bardzo zgrabnie. Postaci mnie dalej nie denerwowały, a nawet zaczęły mi imponować swoją brawurą i kreatywnością. Ciekawie zaczyna się również rozwijać wątek nie dokońca czystego współzawodnictwa uczestników turnieju i poznajemy skrawki ukrywanej tajemnicy. Oj, tak! Czeka Was dużo niespodzianek!...

Historia Celaeny Sardothien przypomina mi trochę dwie inne książki, których główne bohaterki przeżyły podobne męczarnie w przeszłości, mam tu na myśli pierwszy tom "Wojn Świata Wynurzonego - Sektę zabójców" i "Siłę trucizny". Z czym wcześniejsza pozycja jest lepsza (tak dla chętnych przekonania się o tym fakcie).

Podsumowując, moim zdaniem książka jest zdecydowanie warta przeczytania, zwłaszcza przez fanów szeroko rozumianej fantastyki. Powieść naprawdę szybko się czyta, mimo, że posiada 520 stron (co prawda ja uwielbiam takie książki, a nawet grubsze, ale niektórzy mogą się przez to zrazić, a szkoda, bo pozycja jest genialna). Czytałam ją z takim zapałem, że byłam rozczarowana kiedy dobrnęłam do ostatniej strony. Pragnęłam bowiem poznać dalsze losy Cealeny, ponieważ pozostało wiele niedomówień. Już nie mogę się doczekać kiedy porwę w soje ręce drugi tom (seria ma mieć ok 6-7 części).

2 komentarze:

  1. To świetnie, bo książka jest niesamowita :)) nie pożałujesz lektury.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Szklany tron" to jedna z ciekawszych książek, z którymi miałam ostatnio styczność. Wbrew pozorom fabuła jest naprawdę oryginalna, a bohaterowie pełnokrwiści, co dla mnie stanowi bardzo ważny element. Zgadzam się całkowicie z Twoją opinią :).

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Jeżeli dobrniesz do końca mojego postu, zostaw po sobie jakiś ślad, komentuj, pytaj, jeżeli jesteś blogerem na pewno odwiedzę Twoją stronę i się odwdzięczę :)
Przy komentowaniu bądź kulturalny i nie spamuj.