wtorek, 16 lipca 2013

"Królowa Lata" Melissa Marr - recenzja

Tytuł: "Królowa Lata"
Autor: Melissa Marr
Ilość stron: 376
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Moja ocena: 7/10

Siedemnastoletnia Aislinn widzi wróżki od urodzenia. Te potężne i groźne istoty przechadzają się niewidoczne w świecie śmiertelników. Dziewczyna przestrzega zasad gwarantujących jej bezpieczeństwo, jednak nagle okazuje się, że to nie wystarczy. Musi zmierzyć się z podstępnym, ale niestety pociągającym Królem Lata… Stawką tej ryzykownej gry będzie całe jej życie. Intryga wróżek, miłość śmiertelników i starcie pradawnych zasad ze współczesnymi pragnieniami splatają się w tej zdumiewającej opowieści. Pierwszy tom serii o mrocznym i zmysłowym świecie wróżek. To lektura dla tych, którzy potrafią poddać się wyobraźni.

Biorąc tę książkę do ręki, w bibliotece nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Niskie oceny na portalach internetowych skutecznie mnie do niej znęchęcały. Zainteresował mnie jednak motyw wróżek. Do tej pory z tymi istotami spotykałam się jedynie mimochodem, w bajkach, jako poboczny wątek. Tym razem jednak było inaczej, świat wróżek stanowił główną problematykę...



Aislinn ma siedemnaście lat i od śmierci rodziców żyje pod opieką babci. Obie jednak, od innych ludzi różnią jednym - są widzące. A to oznacza, że potrfią dostrzegać wróżki od urodzenia. Traktują to jak przekleństwo... i nic dziwnego, te potworne, mroczne istoty są zdolne do naprawdę okropnych rzeczy... Aislinn w związku z tym musi za wszelką cenę ukrwać swój dar, stosując się do kilku zasad. Tymczasem dziewczyna, nie całkiem ze swojej winy, ale łamie najważniejszą regółę i przyciąga uwagę nie, głupiej wóżki, a samego Krlóla Lata...

Książkę, wbrew tylu niezbyt pochlebnym opiniom czytało mi się bardzo przyjemnie. Co prawda początek mnie odrobinę do siebie zraził. Zwłaszcza postaci. Chłopak Aislinn bowiem został bardzo... specyficznie wykreowany, tak sami inni jej znajomi - niezliczone kolczyki na twarzach, jakrawe pasemka i tatuaże. Taki wizerunek naprawdę trafia do nielicznych przedstawicieli naszego gatunku, no ale o gustach się nie dyskutuje... Mimo tych detali byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Powieść najbardziej przyciągnęła mnie do siebie światem wróżek. Został bardzo ciekawie przedstawiony, do tego te wątki poboczne, dotyczące Królestwa Zimy...

Postać królowej Beiry świetnia, ale jeszcze lepsza Donii. Bardzo tragiczna postać o interesującej historii. Spodobała mi się nawet bardziej od Aislinn. Urzekła mnie swoim poświęceniem i brawurą.

Autorka do napisania powieści użyła narracji trzecioosobowej i mimo, ża za nią nie przepadam, czytało się ją bardzo lekko i w żadnym razie mnie nie irytowała. Po prostu się przyzwycziłam.

Wiele do życzenia natomiast sobie pozostawia końcówka... Bardzo kiepska. Szyybko poprowadzona. Zabrakło mi w niej paru stron akcji. Rozczarowałam się nią, liczyłam również na trochę inne zakończenie. Przyznam szczerze, że to mnie troszkę zraziło do kontynuacji mrocznej serii...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytelniku! Jeżeli dobrniesz do końca mojego postu, zostaw po sobie jakiś ślad, komentuj, pytaj, jeżeli jesteś blogerem na pewno odwiedzę Twoją stronę i się odwdzięczę :)
Przy komentowaniu bądź kulturalny i nie spamuj.