środa, 6 listopada 2013

"Alchemia Miłości" Eve Edwards - recenzja

Tytuł: Alchemia miłości
Tytuł oryginału: The Other Countess
Autor: Eve Edwards
Wydawnictwo: Egmont 
Data wydania: 25.09.2013 
Ilość stron: 384
Moja ocena: 7/10



Wydawnictwo Egmont już dawno zaskarbiło sobie moje uznanie wydając "Trylogię Czasu". Jest to jeden z moich ulubionych cykli, więc niezmiernie ciekawiło mnie co przyniesie ze sobą najnowsza wydana przez nich książka młodzieżowa - "Alchemia miłości". Nie przepadam za powieściami historycznymi (delikatnie ujmując), a ta niestety się do nich zalicza. Historia jest moim znienawidzonym przedmiotem głównie z powodu nauczyciela, który jak możecie się domyślać skutcznie mnie do niej zraził. Ciekawość jednak i pozytywne opinie czytelniczek o podobnych poglądach do mnie zwyciężyły, więc wkrótce przeniosłam się wraz z panią Edwards w czasy pod panowaniem królowej Elżbiety I.

Kiedy w 1582 roku młody Will Lacey został hrabią Dorset, czekało go trudne zadanie. Zmarły ojciec zostawił majątek w ruinie i Lacey musiał jak najszybciej ożenić się z posażną panną, aby uratować swój ród. Na dworze Elżbiety I pełno było takich dam, lecz serce Willa biło mocniej tylko dla Ellie – ślicznej, uczonej dziewczyny, która nie posiadała nic poza bezwartościowym hiszpańskim tytułem. Gdy rodzina nalegała, aby Will poślubił lady Jane, piękną i bogatą szlachciankę, której majątek mógłby podnieść ich ród z upadku, młody hrabia stanął przed odwiecznym wyborem – serce czy rozum?

Ellie cztery lata temu została wyrzucona wraz z ojcem z dworu hrabiego Willa. Wszystko za sprawą ślepej miłości jej ojca do alchemii. Przez swój zapał nie zważał na skutki niebezbiecznych eksperymentów nad przemianą metalu w złoto. Niestety konsekwencje swoich poczynań dotkliwie odczuła również córka. Przez kilka lat ukrywali się w stodołach i gospodarstwach pospólstwa. Czy na takie życie zasługuje nastolatka? Codzienna tułaczka z miejsca na miejsce i studiowanie ksiąg? Dziewczyna nie ma wyboru i pokornie stosuje się do woli ojca. Pewnego jednak razu oboje dostają propozycję współpracy z jednym znczącym hrabią, który również pała miłością do alchemii. Rodzina ponownie staje przed oblicze królowej i... księcia Willa... 

Muszę przyznać, że książka mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Historia nie jest tu motywem przewodnim. Autorka posłużyła się nią tylko przy tworzeniu tła dla rozgrywających się wydarzeń. Mam tu na myśli wprowadzenie samej królowej Elżbiety I, która oczywiście odgrywa ważną rolę, ponieważ większość akcji ma miejsce na jej dworze, więc nie sposób pominąć jej osoby. Nie jest to jednak bardzo znaczące, główni bohaterowie zamieniają z nią raptem kilka słów.

Oczywiście nie mogę zapomnieć o manierach i języku z tamtejszych czasów. Eve Edwards posłużyła się tu bardzo kwiecistymi sformułowaniami i etykietą rodem z XVI wieku! Bardzo przypadło mi to do gustu. Uwielbiam gdy autorzy używają barwnego w epitety języka. Ma się rozumieć w te najbardziej romantyczne i delikatne :)
Plus jest również taki, że mimo róźnorodności słownictwa, tekst czyta się bardzo łatwo. Z łatwością czytelnik może się przenieść do świata wykreowanego przez literata, nie gubiąc sie po drodzę w rozszyfrowywaniu jego intencji. Mamy tu do czynienia również ze sporą ilością opisów, które wbrew pozorom nie męczą,a budują romantyczną atmosferę.  

Historię mamy okazję poznać z perspektywy różnych bohaterów, poczynając od wpływowego hrabiego, a kończąc na lichej sprzątaczce. Niesłychanie urozmaica to opowiadanie, a i mamy sposobność do spojrzenia na daną sprawę z punktu widzenia kilku postaci. Uświadamiamy sobię wówczas, że nie wszystko jest czarno białe i każda osoba ma coś do ukrycia...

„Świat jest okropny i można się z niego śmiać albo nad nim płakać. Ja już dawno wybrałam to pierwsze.”

Pewnie ciekawi Was jak spisał się wątek romantyczny? Otóż szczerze powiedziawszy nie powalił mnie na kolana. Sprawiał wrażenie schematycznego i w stu procentach był do przewidzenia. Pani Edwards uwinęła się jednak z nim bardzo zgrabnie i romantycznie, co rekompensuje jej brak oryginalności. 
Jednym z większych minusów niestety jest ciągłe kręcenie się fabuły wokół cielesności, a konkretniej seksualności. Co chwila natykamy się na miłosne igraszki i nawiązania przez większość bohaterów. Trochę to męczące, a momentami wręcz denerwujące. No, bo co mnie obchodzi życie intymne pokojówki?
Rozumiem, że kobieta lubi sobie dogodzić, ale po co rozwodzić się nad tym w każdym rozdziale?

Podsumowując jest to przyjemna i niezobowiązująca pozycja. Miło spędziłam wraz z nią długi weekend. Idealna dla osób pragnących posmakować w dworskich realiach, przy okazji zakrawając o romans. Książka jest bardzo romantyczna. Wielu czytelników porównuję ją do dzieł pani Philippy Gregory. Osobiście nie miałam jeszcze przyjemności, aby się z nimi zapoznać, ale z pewnością jej fani odnajdą tu coś dla siebie. Co do wieku odbiorców to nie mam żadnych zastrzeżeń, nie licząc dzieci.
Mam nadzieję, że się nie rozczarujecie!

Pozdrawiam serdecznie,
Wasza Ireth! (: 

8 komentarzy:

  1. Jestem tej powieści bardzo ciekawa. Tym bardziej, że dzisiaj wychodzi już kontynuacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Naprawdę? Zaskoczyłaś mnie :) Ostatnio nie przeglądam zapowiedzi, za dużo nieprzeczytanych pozycji leży na półce... Nie wierzę, że mi to umknęło. Dzięki za informację! Polowanie czas zacząć! (:

      Usuń
  2. Również bardzo mnie ta książka ciekawi. Muszę chyba zacząć bardziej się za nią rozglądać;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja obawiam się, że nie przypadnie mi do gustu :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz mocniej interesuje mnie ta powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko co z Tudorami związane jest dla mnie absolutnym must havevem ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam, bardzo mi się podobała!

    OdpowiedzUsuń
  7. Może być dobra do lekkiego czytania wieczorem:)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Jeżeli dobrniesz do końca mojego postu, zostaw po sobie jakiś ślad, komentuj, pytaj, jeżeli jesteś blogerem na pewno odwiedzę Twoją stronę i się odwdzięczę :)
Przy komentowaniu bądź kulturalny i nie spamuj.