wtorek, 3 grudnia 2013

"Legenda. Rebeliant" Marie Lu - recenzja

Tytuł: Legenda. Rebeliant
Tytuł oryginału: Legend
Autor: Marie Lu
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 07. 11.2012
Liczba stron: 304
Moja ocena: 9/10



Mroczna przyszłość, w której nic nie jest takie, jak się wydaje.
Dwa odmienne światy, i dwoje młodych bohaterów, którzy stają w walce przeciwko sobie.
Piętnastoletnia June – geniusz militarny kontra jej rówieśnik Day – nieuchwytny przestępca.
Ich ścieżki krzyżują się. Rozpoczyna się wyścig na śmierć i życie.

Do przeczytania tej książki podchodziłam dosyć sceptycznie. Dopiero dostawa nowości bibliotecznych jako tako skłoniła mnie do jej przeczytania. Inaczej pewnie bym po nią nie sięgnęła.  Ba! Złożyło się tak, że od razu wypożyczyłam też drugą część. Uznałam, iż szkoda mi zostawiać na półce jej kontynuację na pastwę kurzu i czasu. I dobrze, że się tak złożyło. Kiedy dowiedziałam się, że jest to powieść postapokaliptyczna, wprost oniemiałam z radości. Słowo uwielbiam nie uwzględnia w pełni tego co czuję w stosunku do tych tytułów. Uważam je za lepsze nawet od tradycyjnej fantastyki (której jak wiecie jestem niezmierną fanką).
"Rebelianta" mogę teraz śmiało porównać do "Igrzysk Śmierci" - co prawa tematyka jest odmienna i znalazło się pare mankamentów, ale nadal uważam ją za rewelacyjną.

Akcja książki rozgrywa się w przyszłości, na terenach Ameryki. Cały kraj znajduje się pod rządami Republiki o charakterze totalitarnym. Na czele władzy zaś stoi elektor, którego można porównać do samego Hitlera. Jego portrety muszą znajdować się w każdym domostwie, a przysięga potwierdzająca posłuszeństwo składana jest przez każdego obywatela pięć razy dziennie. Każdy akt buntu grozi wyrokiem śmierci. W państwie liczy się oddanie, dyscyplina i pokora względem Republiki. 
Idealny przykład jednostki społecznej stanowi June. Wysoko urodzona dziewczyna o "dobrych genach", która jako jedyna osiągnęła maksymalny wynik podczas Próby. Jest pupilkiem Republiki, najlepszym żołnierzem. 
W umiejętnościach dorównuje jej jednak, niejaki Day - młodociany przestępca, działający na szkodę rządu. 
Ich drogi krzyżują się na skutek śmierci jedynej bliskiej osoby June - jej starszego brata. Chłopak obarczany zostaje winą za spowodowanie śmierci mężczyzny i rozpoczyna się pościg. June pragnąc zemsty nie cofnie się przed niczym...

„Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie, czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz.” 

Pani Lu "Rebeliantem" kupiła mnie całkowicie. Samo jej przeczytanie zajęło mi dosłownie chwilę. Wartka akcja i styl pisania autorki nie pozwalają na nudę i przerwanie czytania. Owszem, schemat powieści jest często spotykany, zwłaszcza po szale jaki wywołały "Igrzyska Śmierci". Moim zdaniem jednak jest to jedna z najlepszych książek dystopijnych. Kocham ten gatunek i po prostu nie mogę przepuścić okazji do zapoznania się z żadną z takich pozycji. Po dobrnięciu do końca ostatniego rozdziału czułam ogromny niedosyt i pustkę. Chwała, że obok czekała zaraz druga część, dzięki czemu udało mi się odwlec desperację i "kaca książkowego" :] 
Postaci są świetnie nakreślone, wyraziste.  Kontrast pomiędzy wyznawanymi wartościami przez głównych bohaterów jest bardzo widoczny i nadaje osobliwy charakter historii. Nie przypuszczałam, że pozycja w takim stopniu mnie urzeknie. Muszę przyznać także, że od ukończenia trylogii "Igrzysk Śmierci" nie pamiętam, żeby jakakolwiek książka mnie w podobny sposób pochłonęła.

Wątek romantyczny z mojej strony również zasługuje na owacje. To jest to! Co prawda momentami byłam trochę zawiedziona jego dynamiką, ale Marie Lu tchnęła w niego życie. Bardzo rzadko spotykam się z takim podejściem do wykreowania miłości i ukazania jej żarliwości. Od razu zapowiem, że w kontynuacji "Legendy" nabierze on jeszcze większego rozpędu, więc nie zrażajcie się jego delikatnością w pierwszej części. 

Narracja utworu jest pierwszoosobowa z perspektywy zarówno Day'a, jak i June. Pozwala to na lepsze oswojenie się z treścią i wczucie  w każdego z bohaterów. 
Jedynym minusem tej powieści była jej... długość. Ma ona zaledwie 304 strony, co bardzo, ale to bardzo rozczarowuje czytelnika. Jednak, tak jak napisałam wcześniej - świetna sprawa, że jest to trylogia. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie dane mi by już było poznanie dalszych losów fantastycznych postaci...

Podsumowując, "Legenda. Rebeliant" jest zdecydowanie pozycją wartą przeczytania. Zakochają się w niej z pewnością amatorzy dystopii i dynamicznej, wartkiej akcji.  Polecałabym jednak zabranie się za nią w dniu wolnym od obowiązków - grozi ich zaniedbaniem... (:

Wczoraj zabrałam się za drugi tom trylogii pt. "Legenda. Wybraniec". Jej recenzja powinna się więc pojawić w ciągu kilku najbliższych dniu.

Pozdrawiam, 
Wasza Ireth! 

10 komentarzy:

  1. Od dawna poluję na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna książka! Już nie mogę się doczekać ostatniego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Rebelianta" ponad rok temu i nadal dokładnie pamiętam niektóre sceny, co znaczy, że jakieś tam wrażenie na mnie zrobił. :) Niczego sobie dystopia, której drugą część absolutnie muszę przeczytać (pomysły pani Lu są baaardzo ciekawe) jednak w moim odczuciu nie dorównuje ona "Igrzyskom śmierci". :)
    P.S. Widzę zmiany u Ciebie - tak zimowo się tutaj zrobiło. Ładnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Pomysł Pani Lu był niesamowity. Z tym porównaniem do "Igrzysk" trochę przesadziłam. Chyba nic nie dorówna tej serii. "Legenda" moim zdaniem jest pomiędzy "Igrzyskami", a "Niezgodną". Nie wiem jak to lepiej wyrazić.
      Miło, że Ci się podoba nowy wygląd bloga. Moim zdaniem jeszcze mu dużo brakuje, ale jak znajdę czas to ostro zabiorę się za jego renowację.
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  4. Niezbyt skłaniałam się ku tej książce, potem czytałam już kilka pozytywnych recenzji, ale Ty ostatecznie mnie do niej przekonałaś :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście czytałem, Lu naprawdę porwała mnie swoją historią. Też jestem fanem fantastyki, ale bardziej skłaniam się ku antyutopii lub science-fiction :D Jak już widziałaś, skończyłem dzisiaj drugą część. Też tak masz, że w wolnym czasie wracasz nagle myślami do tej historii i zastanawiasz się co dalej z Dayem i June i tylko czekasz żeby kontynuować czytanie? Ten świat naprawdę mnie wciągnął i czasem aż rozmyślałem, co takiego Lu przygotowała ;)
    Którą twoją obawę przypieczętowałem? Bo w Wybrańcu można się dużo domyślać, ale są rzeczy których nie da się przewidzieć i one najbardziej szokują >D W ogóle to ciekawe kiedy będzie trzecia część, oby szybko!
    Znasz w miarę dobrze angielski? Bo właśnie zauważyłem, że Lu wydała część 0,5 gdzie opisała wydarzenia poprzedzające całą historię, czyli pewnie życie Daya w domu rodzinnym. Nie wiem czy wspomina tam coś o June (a fajnie by było poznać jej życie z bratem i może żyjącymi rodzicami). Ja się postaram za to zabrać. W ogóle bardzo dużo jest takich połówek do wielu serii które czytam, a w Polsce ich nie wydają i nie tłumaczą. Szkoda ;\\ Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, mój człowiek! - zwolennik postapokalipsy (high five!).
      Myślami wracam raczej do każdej lepszej książki, zwłaszcza takiej, której ma wyjść kontynuacja. Z "Rebeliantem" też tak było. Dobrze, że w zanadrzu miałam drugą część. Dawno nie spotkałam się już z tak zajmującą powieścią.
      Chodziło mi o wątek z Keade - zdążyłam ją polubić, a tu nagle klapa :D Wątku miłosnego się spodziewałam i tym mnie nie zaskoczyłeś, denerwują mnie takie skoki w bok, nie wiem czy wybaczę autorce to posunięcie. Zagrywka ze spojlerem miała byż żartobliwa, nie bierz tego do siebie. Recenzję jak zwykle napisałeś świetną (:
      Co do angielskiego - znam biegle, nie mam z nim większych problemów.
      Zaciekawiłeś mnie tym prequelem. Nie spodziewałam się, że Pani Lu opisze wcześniejsze przygody bohaterów. Postaram się go wyczaić w Internecie. Wydaje mi się jednak, że nie będzie to pozycja najwyższych lotów. Wielu autorów zabiera się często za takowe z czystej chęci zarobku, niemniej postaram się do niej zajrzeć.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Zachęcająca opinia :) Chyba się skuszę

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dotychczas przeczytałam dwie części trylogii Marie Lu i również jestem zadowolona :). Jeżeli chodzi o schematy fabularne, niestety nie da się ich uniknąć - w pewnym sensie narzuca je sam gatunek. Szkoda tylko, że tak mało czytelników natrafiło na tą ciekawą serię... (ja tymczasem przymierzam się do części trzeciej ;).

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku! Jeżeli dobrniesz do końca mojego postu, zostaw po sobie jakiś ślad, komentuj, pytaj, jeżeli jesteś blogerem na pewno odwiedzę Twoją stronę i się odwdzięczę :)
Przy komentowaniu bądź kulturalny i nie spamuj.